Rejs morski to wspaniała przygoda pozostawiająca wspomnienia na długie lata. Jeśli nie zasmakowaliście jej jeszcze przeczytajcie poniższy artykuł. W dniu 20 sierpnia 2007r. zamustrowaliśmy się na pokład jachtu „Legia” z Jacht Klubu Marynarki Wojennej w Gdyni. Staliśmy się członkami jednej załogi, załogi która po krótkim czasie stworzyła zgrany zespól ludzi odpowiadających za wszystko co dzieje się na naszym jachcie. Pod dowództwem sternika morskiego Katarzyny Gaul członkowie „Sekstantu” sześć osób z Warszawy i jedna z Gliwic o północy wypłynęła w daleki 500 milowy rejs do Gävle ( Szwecja) w zatoce Botnickiej. Na morzu rozpoczęliśmy życie, które toczy się zupełnie innym rytmem. Pory dnia i nocy mieszają się ze sobą, a czas mierzony jest wachtami i milami morskimi zostającymi za rufą. Ze względu na brak wiatru i drobne kłopoty z silnikiem nasze dotarcie do celu wydłużało się. Przepływając w szóstej dobie rejsu w pobliżu elektrowni atomowej Forsmark zamierzaliśmy zatrzymać się w marinie leżącej niedaleko tego zakładu. Jednak ze względu na pogarszającą się aurę zdecydowaliśmy się jak najszybciej dopłynąć do Gävle.
Udało nam się to rano siódmej doby rejsu bez zawijania po drodze do jakiegoś innego portu.
Gävle przywitało nas deszczem, lecz już po południu spacerowaliśmy po centrum miasta w słonecznej pogodzie. W czasie tego postoju mieliśmy okazję poznać emerytowanego lekarza chirurga z Polski, który na stałe mieszka w tym mieście i ciągle czynnie zajmuje się żeglarstwem na własnym 8 metrowym jachcie. Nasza cała załoga „Legii” została zaproszona na kolację do jego domu, podczas której rozmawialiśmy o różnych osobiście przeżytych morskich przygodach.
Nazajutrz rano przy północnym wietrze ruszyliśmy z Gävle do Polski. Mieliśmy ponownie do przepłynięcia ponad 500 mil. Rano wiał wiatr 5 w skali Beauforta, lecz koło południa dopadł nas sztorm o sile 9 B, czasami dochodzący do 10 B. Wiatr zniszczył nam główny żagiel grot i fał foka. Po ściągnięciu wszystkich żagli sztormowaliśmy się jedynie na foku sztormowym nazywanym żartobliwie „chusteczką”. Doświadczenie to jeszcze bardziej scaliło naszą załogę i jednocześnie każdy z nas poczuł na sobie naturalną ogromną siłę wiatru i wody. Po dwóch dobach zawinęliśmy po drodze do Visby na wyspie Gotlandia, gdzie 5 godzinny nocny postój wykorzystaliśmy na spacer po pięknych pustych o tej porze uliczkach starego zabytkowego miasta. Do Gdyni przybyliśmy szczęśliwie niedzielnego poranka 2 września po ponad 290 godzinach pływania i przemierzeniu niezapomnianych 1000 mil morskich.
Załoga „Legii”: Katarzyna Gaul – kapitan s/y „Legia”, Piotr Kucharski, Janek Mieczkowski, Marek Wardziak, Anrzej Skrzyszowski, Włodzimierz Szymerski, Joanna Wyderko, Sławomir Wyderko
Wróć do spisu poprzednich wycieczek
0