Kolejny nasz rejs. Tym razem załogę stanowili już tylko członkowie SKT „Sekstant”, w sumie 12 marynarzy pod dowództwem kap. Mariana Wosińskiego. Płynęliśmy pod wiatr non stop, aż po 33 h dotarliśmy na Borholm. W opinii wielu to rekord długości tej trasy. No cóż, ważne, że znowu byliśmy na morzu. Na Borholmie zaprzyjaźniliśmy się z załogą rosyjskiego statku „Murmańsk” – pływająca przetwórnia rybna. Na pożegnanie otrzymaliśmy od zaprzyjaźnionej rosyjskiej załogi worek mrożonego halibuta. Przez całą drogę powrotną halibut był podstawą każdego naszego posiłku. Z Borholmu też wróciliśmy w rekordowym czasie, tym razem jednak mknęliśmy przez morze stalowym jachtem na zrefowanych żaglach, jak Omegą na Mazurach.
Dogoniła nas jednak na morzu fala (popularnie zwana „dziadem”) tak wysoka, że gdy nas dogoniła, załamała się i wpadła na pokład zalewając kokpit i maszynownie.
Mimo to, a może właśnie dla tych wszystkich przeżyć, obiecaliśmy sobie wrócić na morze na kolejny rejs. Przepłynęliśmy na tej wyprawie 269 mil. W morzy spędziliśmy 59 godzin.
Wróć do spisu poprzednich wycieczek
0