IV Krajoznawczego Ogólnopolskiego Rajdu Rowerowego Energetyków
Suwalszczyzna 2012
Dzień 1 – 20 maj 2012
Wielki najazd rowerzystów nie zaskoczył sennych Sejn. Zjechaliśmy 20go maja pod Hotel Skarpa położony przy głównym skwerze nadgranicznej miejscowości. Miasto położone jest przy drodze prowadzącej do przejścia granicznego w Ogrodnikach.
Do godzin wieczornych docierają grupki rowerzystów z Gorzowa Wielkopolskiego, Kozienic, Lublina, Torunia i Tych. Kierownictwo rajdu z Warszawy, Włodek i Ewa z Zosią podjeżdża impetem z dwoma markowymi rowerami na dachu. Spotykamy się na kawie/piwie na tarasie hotelu. Powitania i wspomnienia. Ruszamy w grupkach i zwiedzamy Sejny-szukamy sklepów, bankomatu, kantoru, odwiedzamy bazylikę, oglądamy synagogę i inne miejsca. Są też pierwsze niespodzianki. Dwóch weteranów rowerowych wypraw, którzy zmierzają od kilku dni na kołach prosi Heńka o odebranie ich z Ełku. Marek i Staszek po przejechaniu około 500 km trasą Kozienice-Wyszków-Pułtusk-Ostróda-Frombork-Ełk…….. docierają samochodem z rowerami na przyczepce około 22 giej. Mamy wiec wszystkich rowerzystów w domu. Grupa z Gorzowa dojechała samochodami bez rowerów-wynajęli na 5 dni nowe, dobre rowery z miejscowej wypożyczalni- cena to 125 złotych za rower. Każdy po zakwaterowaniu wg wcześniej przygotowanej listy i po obiadokolacji na której degustowaliśmy soczewiaki sejneńskie – prostuje kości po wyczerpującej wielogodzinnej jeździe samochodem. Powoli rowery zostają powyciągane z przyczepki [Heńka kozienicka robota –pojemność 10 rowerów]z dachów i bagażników. Najbardziej skompresowane rowery dowiozły z Lublina Magda, Regina i Basia-we Fiacie zmieściły się trzy pojazdy i trzy osoby. Rowery z trudem ” postawili na nogi” toruniacy. Większość uczestników zjawiła się na rajdzie kolejny raz. Marek z Tych zawitał na rajd na rowerze poziomym. O godzinie 22 giej rozpoczyna się spotkanie Organizatorów [ firma Szymerski Travel] z uczestnikami w sali hotelu. Jest powitanie, prezentacja zmierzeń rajdowych, wręczenie gadżetów i odznaki rajdu. W tle wyświetlane są zdjęcia z zeszłorocznego rajdu górskiego w Norwegii. Obchodzimy też urodziny szefa rajdu Włodka –są upominki od przedstawicieli firm, życzenia i do toastu z kieliszkami szampana odśpiewujemy sto lat. Ciemne pomieszczenie rozświetla fontanna iskier z dużego tortu postawionego przez solenizanta, kręci ci się też wśród nas malutka dwuletnia Zosia, która będzie najdzielniejszym uczestnikiem rowerowych tras.
Dzień 2 – 21 maj 2012
Śniadanie o 8mej-potem czas na zakupy –trzeba zabrać prowiant wg gustów i napoje na całodzienną trasę. Zbiórka uczestników jest na placu przed bazyliką. Tutaj próba przez odważnych Tadka i Grażynę roweru poziomego –asekuruje właściciel Marek.
Kolorowa 31 osobową grupę rowerzystów wśród której jest połowa pań prowadzi Włodek Planujemy przejechać 48 kilometrów. Zobaczymy jak w praktyce wyglądać będzie nasz przejazd. Jedziemy zacienionym drzewami asfaltem, krótkie rękawy, pogoda słoneczna i ciepło. Skręcamy w prawo w las na szlak rowerowy. Jedziemy, ścieżki znikają- jakieś pola.
Mapy- gdzie jechać dalej kombinowali Heniek Włodek i Dawid-ruszamy karnie za prowadzącymi –mijamy Zaleskie i po krótkich wahaniach jedziemy w lewo drogą 653 i dalej 16ką pedałujemy na Pomorze. Dalej w prawo lokalną docieramy do Gib, gdzie robimy postój przy Urzędzie Gminy. Lody napoje i uzupełniamy inne braki w sklepie-szukamy cienia, słonce pali niemiłosiernie. Po dłuższym postoju jedziemy pod kościół i potem na miejsce pamięci i tragicznie zaginionych po obławie dokonanej w 1945 roku przez wojska armii wyzwalającej te tereny i nasz UB. Dalej jedziemy na Zalewa lasem i gruntowymi drogami, mijamy rzeczkę Marychę, Wigrańce i dalej pedałujemy na Berżniki. Zatrzymujemy się pod remontowanym drewnianym kościołem. Czekamy tutaj, jak zresztą co jakiś odcinek trasy podczas całego rajdu, na tych co poruszają się wolniejszym tempem.
Jedziemy dalej –sklep tu chwila oddechu, powodzenie maja produkty z lodówki. Skręcamy na Ogrodniki do których mamy 5 km- jest 14.30, przejechaliśmy 35 km. W Ogrodnikach najpierw stajemy przy wlocie na trasę 16kę a potem jedziemy na plażę jeziora Hołny gdzie robimy dłuższy postój. Grupa pod wodzą Marka postanawia odwiedzić dwór Miłosza w Krasnogrudzie. Jedziemy przez Żegary, trochę błądzimy ale docieramy do celu w dwunasto osobowym składzie. Dwór w Krasnogrudzie przed wojną należał do rodziny Czesława Miłosza. W dworze znajduje się obecnie Międzynarodowe Centrum Dialogu, otwarte 30 czerwca 2011 roku w 100 rocznicę urodzin Miłosza. To przykład tego, że nie wszystko przemija, bo Krasnogruda Czesława Miłosza nie przeminęła, została odbudowana materialnie i pełni funkcję edukacyjną. Wracamy przez Dusznice, tutaj Marek sam odbija, chce odwiedzić znany mu z netu dworek jakiegoś biznesmena [okazuje się potem ze dworek spłonął jakiś czas temu], jedziemy dalej przez Żegary i pod sklepem w Sztabinkach spotykamy naszą grupę rowerzystów biesiadującą przy stolikach. Do Sejn docieramy o 17tej po pokonaniu około 45 km, grupa Marka przejechała 59 km.
Po spłukaniu kurzu, zmęczenia [byli tacy co zawierzyli mechanicznym potworom] i po posiłku na którym serwowano m. innymi placek żmudzki jest wieczorne spotkanie na tarasie. Bawimy się potem przy grającym dwuosobowym zespole muzycznym, razem z grupą która nocowała tutaj podczas swojej religijnie zabarwionej wycieczki-oczywiście ton zabawie nadawała grupa rowerzystów.
Dzień 3 22.maj 2012
Śniadanie podano dzisiaj w sali w której zazwyczaj odbywają się śluby. Rozpoczynamy tradycyjnie na placu pod bazyliką i krótko po 9tej wyjazd w dzisiejszą trasę Szlakiem Papieskim- Tajemnice Światła-w planie 45 km jazdy.
Z Sejn wyruszamy przez Konstantynówkę do Gib-znika nam żółty szlak, jedziemy polami i przez gospodarstwo miedzy zabudowaniami w docieramy do utwardzonej szosy, Nieocenione mapy i GPS Dawida będzie jeszcze niejeden raz ratował nas z opresji. W Gibach tradycyjnie postój przy sklepie i drobne zakupy. Dalej jedziemy asfaltem i potem gruntową na Okółek.
Dalej piaszczystymi drogami, w cieniu lasu, który chroni przed palącym słońcem, docieramy dużą grupą do Okółka i czekamy na tych co mieli problem na piaszczystej drodze. Rutynowe szukanie po mapach i już całą grupą jedziemy dalej. Pierwszy raz jedziemy mostem nad przepływającą głęboką Czarną Hańczą przy której nie było dogodnego/w cieniu miejsca na dłuższy postój.
Pedałujemy piaszczystą drogą i docieramy do Strzelcowizny-tutaj przy sklepie na ławeczkach robimy dłuższy odpoczynek-pora posilić się i odpocząć. W kilku grupkach debatujemy na różne tematy – pełny relaks! Marek w grupie 6 osób jadą dalej na Mikaszówkę i dalej swoją trasą – po powrocie do Sejn mają na liczniku przejechane 75 kilometrów.
Ponad godzinę odpoczywamy wiec pora w drogę. Jedziemy lasem, mijamy Głęboki Bród i dalej przez Gulbin kręcimy na Sarnetki –szukamy dogodnego miejsca nad rzeką na biwak.
W Sarnetkach skręcamy w prawo i po kilkuset metrach mamy piękne miejsce z cieniem nad Czarną Hańczą -przejechaliśmy 40 km i jest 14ta. Moczymy się w czystej wodzie, malutka Zosia brodzi pełna radości, Zbyszek idzie na całość i w ciuchach rzuca się w nurt rzeki ku uciesze pozostałych na brzegu.
Dociera z drugiej grupy Tadek z Heńkiem, z pozostałymi spotkamy się potem na trasie. Jest 16ta wiec czas w drogę, ruszamy lasem przez Studziany Las i docieramy do Wielkiego Mostu.
Po postoju w cieniu wielkiej lipy jedziemy przez Jeziorki, Pogorzelec i Karolin-jest gorąco i dużo ciężkich krętych wzniesień na naszej trasie. Wiec czekamy na jadących wolniejszym tempem i wypatrujemy wież kościoła w Sejnach. Jest też jak co dzień czołówka peletonu, która pędzi na złamanie karku realizując swoje rowerowe potrzeby. Obowiązuje zasada że każdy jedzie swoje i co jakiś odcinek trasy spotykamy się wszyscy razem- najczęściej na rozwidleniach lub zmianach kierunku przejazdu.
Przez Daniłowice i Marynowo docieramy do hotelu Skarpa wykończeni ciężkimi podjazdami. Przejechaliśmy 61 km, czas jazdy 3,36 godz., jest 16.40. Grupa Marka jedynego aktywnego w dzieleniu się z historyczna wiedzą dot. regionu [i nie tylko] przejechała dzisiaj 75 km –dzielnie z nimi walczyła z trasą Agata. Oklaski dla Zosi która dzielnie znosiła na amortyzowanym foteliku podskoki roweru i słońce na ponad 60km trasie.
Parkujemy rowery pod dachem od strony parkingu i umęczeni łapiemy oddech pod prysznicami. Posiłek zjedzony, spotkanie na tarasie, piwo i po jakimś czasie Marek ze Staszkiem zapraszają nas do swojego 4 osobowego pokoju na poczęstunek. Z małej grupki robi się wielka impreza w której o mało co by była zainstalowana aparatura Włodka. Siedzimy na wszystkim i byle czym, tłok i ścisk, są prawie wszyscy- fajne historyczne spotkanie. Pozdrawiamy gospodarzy tej imprezy. Staszek pełnił najodpowiedzialniejsze z zadań –pilnował kranowej lodówki i dzielnie zarządzał majątkiem. Znalazło się na stole dużo różnych napojów, pojawiły się zakąski – nasze panie a widziałem jak pracowały przy kanapkach Regina, Joasia, Jola Zosia, Basia i inne panie. Poszły całe rajdowe/indywidualne zapasy chleba, smalcu, grzybków, ogórków, pomidorów, kiełbasek …. No ale, że rano nowy dzień, to zmywamy się powoli koło pierwszej. W sprzątaniu bałaganu pomaga kilku kolegów sprzątanie się trochę przeciągnęło, ale rano w pokoju 211 był należyty porządek
Dzień 4 – 23.05.2012
Rano jeszcze przed śniadaniem razem ze Zbyszkiem wymieniamy na nową felerną dętkę w kole roweru Agaty.
Zakupy, przygotowanie rowerów i spotkanie na placu. Powoli docierają wszyscy. Dzisiaj jedziemy do Klasztoru w Wigrach. Planowane 48 km jazdy. Zapowiada się słoneczny piękny dzień się, wiec zadowoleni ruszamy w drogę.
Jedziemy na Krasnopol, sprawdzamy zaopatrzenie sklepu i dalej przez Żubrówkę, Ryżówke Burdeniszki kierujemy się na Wigry. Jesteśmy w Wigierskim Parku Narodowym. Po małych perturbacjach i zaplanowaniu dalszych godzin parkujemy rowery za straganami i idziemy zwiedzać Pokamedulski Zespół Klasztorny. Przejechaliśmy 22 km. Zwiedzamy obiekt i okolicę. Siedzimy i rozmawiamy w ogródkach, nad jeziorem na pomoście. Oddychamy wigierskim powietrzem i delektujemy oczy pięknymi widokami.
O godzinie 13tej wsiadamy na statek Kameduła- i płyniemy do Starego Folwarku na smażoną rybę. Nazwa statku Kameduła nawiązuje do historycznego miejsca, czyli klasztoru wigierskiego wybudowanego przez zakon kamedulski. Może nim pływać do 34 osób. Odnajdujemy Gospodę „Pod Sieją” gdzie zamawiamy wg życzenia jest: sieja, sielawa, pstrąg i sandacz. Zadowoleni z posiłku wracamy na kilkunastominutowy rejs powrotny. Odbieramy rowery i przez Czerwony Folwark, Mikołajewo docieramy do Maćkowej Rudy . Dużo ławek przy sklepie zachęca do odpoczynku-kupujemy zimne produkty i szukamy cienia. Ewa ratuje obite kolano Basi. Starsza pani pokazuje nam z dumą stare wyposażenie domu i gospodarstwa które zgromadziła w małym pokoju -” muzeum”. Przejechaliśmy 31 km.
Potem w kilku grupach jedziemy górzystym asfaltem przez Pogorzelec i Marynowo do Sejn. Jesteśmy na miejscu po 17tej, przejechaliśmy dzisiaj 5o km. Marek z Tadkiem oczywiście pojechali dalej i objechali jezioro Wigry – zrobili 85 kilometrów.
Codzienny rytuał po powrocie, odpoczynek, spotkania w grupkach i sprawdzamy co jakiś czas jak sprzęt nagłaśniający rozwija Włodek – ma być karaoke. Ponad połowa uczestników dociera około 22giej na salę i śpiewamy wyświetlane piosenki. Dobra zabawa trwa do północy i jeszcze dłużej…
Dzień 5-24.05.2012
Dzisiejszy dzień jest inny, jest lekko chłodniej i wietrznie-plan dnia jest taki: w 3 grupach jedziemy do Druskiennik na Litwie. Jedna część jedzie w dwie strony wynajętym busem, druga grupa jedzie na rowerach i wraca z rowerami samochodem i trzecia grupa planuje przejechać w obydwie strony na kołach rowerów. Czwarty zespół to Marek ze Staszkiem –planują pojechać część trasy z nami a potem na Litwie odnaleźć dwór w którym mieszkała Emilia Plater. Dużą grupą wyruszamy rowerami w stronę granicy, jedziemy przez Poćkuny i dalej na leśne przejście graniczne Bereżniki – Kapciamiestis.
W miejscowości Kapciamiestis jedziemy na stary cmentarz gdzie pochowana jest Emila Plater i słuchamy wykładu Marka o historii tej postaci uwiecznionej przez Mickiewicza w swoim dziele. Oglądamy trzy postumenty wzniesione na jej pamiątkę. Dalej jedziemy lokalnymi litewskimi drogami , wsie i domy dużo skromniejsze niż po naszej stronie i mało widać ludzi.
Robimy dłuższy postój na jakimś przystanku, potem zatrzymujemy się w lesie. Mamy przed sobą jeszcze około 20 km, wieje nieprzyjemny zimny boczno- przedni wiatr.
Docieramy , na końcu nowa ścieżka rowerową, do Druskiennik nad Niemnem po 14tej
Część osób zostawia rowery i korzysta z usług parku wodnego, inna grupa zwiedza i odpoczywa pod parasolami przy kawie, pozostali na rowerach robią objazd miejscowości i smakują miejscowe cepeliny. Jedziemy nad Niemen i powoli zbieramy się do powrotu. Wszyscy zadowoleni z basenów i pobytu w tym sanatoryjnym mieście.
Zbiórka o 16tej- podjeżdża bus z przyczepką, pakujemy 10 rowerów, i okazuje się ze na jeden rower i 4 osoby brak miejsc. Ale po dłuższym czasie znajduje się rozwiązanie -po pozostałych wróci swoim samochodem Włodek. Odważni czyli Grażyna, Tadek, Heniek i dwóch Marków jedzie do Sejn rowerami-brawa za dzielność!!
Zosia ,Grażyna, Zbyszek i ja żegnamy jadących i czekamy na przyjazd Włodka- mamy około 3 godzin czasu. Kawa, zwiedzamy , idziemy nad rzekę i do parku linowego -czas leci szybko w dobrym towarzystwie . Przed 19tą siedzimy już w Skodzie i wracamy do Sejn przez opustoszałe dawne przejście w Ogrodnikach.
Rowerzyści z Gorzowa zdali dzisiaj wypożyczone rowery –jutro wyjazd grupy do Wilna. Mamy dzisiaj spotkanie nad Marychą niedaleko bazyliki i oficjalne zamkniecie rajdu. Spotykamy się tam około 21giej. Są kiełbaski, karkówka, różne dodatki , grill i dobra atmosfera. Sprzęt rozstawił szef rajdu Włodek-gra muzyka –jest oficjalne wystąpienie organizatora i wręczenie upominków. W tle pokazywane są zdjęcia z rajdu. Jest dużo zabawy i dobrego humoru. Są życzenia dla solenizantki Joasi i umawiamy się, że w przyszłym roku zgodnie z zapowiedzią Włodka spotykamy się w rejonie Kołobrzegu z możliwością wypadu rowerowego na Bornholm.
Dzień 6-25.05.2012
Pożegnania z wyjeżdżającymi do Wilna -życzymy im pięknego dnia i dużo wrażeń. Pozostali rowerzyści w małej 7 osobowej grupie postanawiają pojechać do Puńska. Jedziemy przez Żagary i dalej szlakiem nadgranicznym przy jeziorze Gaładuś -pogoda dobra. Kilka razy odpoczywamy nad jeziorem podziwiając ciszę, zapach wody…….i swobodę. Pozdrawiamy mieszkańców tych terenów-piękny mamy kraj.
Do Puńska pedałujemy w pełnym słońcu-jest trochę wzniesień. W Puńsku, z uwagi na biegnący czas jest 13ta, żegnamy Grażynę, Włodka, Heńka, Staszka i Marka [wracają dopiero jutro do domów razem z tymi co pojechali do Wilna] i ze Zbyszkiem wracamy do Sejn. Kręcimy mocno. Docieramy tam około 15tej po przejechaniu 64 kilometrów. Przebieramy się przy samochodach, pakujemy rowery i po obiedzie żegnamy Sejny-przed nami ponad 6 godzin jazdy do domu.
Tegoroczny rajd to różnorodność : pogranicze i różne kultury, regionalne nie znane potrawy, uczestnicy z odległych miejsc Polski , młodzi i piękni pasją trochę starsi, różne tempa jazdy, nietypowy rower Marka, osoby różnych możliwościach rowerowych przejazdów dziennych -tu ukłony dla Grażyny [120km] i jej towarzyszy, uznanie dla Marka i Staszka, różnorodność tras i kluczenie po polach zapamiętamy na długo……………………………………. i dalej wszystkich po kolei wymieniam za to, że wnieśli swoją indywidualną cząstkę i nadali dobrego ducha tej imprezie. Wszystkim dziękuję za towarzystwo i dobry nastrój.
Pochwał organizatorom czyli Ewie i Włodkowi nie wystawiam- zapiszcie mnie na kolejny rajd już teraz.
Uczestnicy: z Kozienic;
Grażyna i Heniek, Grażyna i Piotr, Jola i Tadek, Zosia i Marek, Staszek, Marek, Zosia, Krzysztof i Andrzej
Z Gorzowa – Joasia i Dawid, dwie Danusie, Jadzia i Mietek, Agata, Ania ,Marek, Mirek, Krystyna.
Z Lublina: Magda, Regina i Basia
Z Tych: Marek
Z Torunia: Zbyszek i Heniek
Z Warszawy: Ewa z Zosią i Włodek
Pozdrawiamy rowerzystki i rowerzystów z poprzednich rajdów.
Do zobaczenia za rok Heniek z Torunia.
Wróć do spisu poprzednich wycieczek
0