VI KRAJOZNAWCZY OGÓLNOPOLSKI ROWEROWY RAJD ENERGETYKÓW TOLKMICKO 2014 26-31 maja 2014
Tolkmicko, miasto w powiecie elbląskim położone nad Zalewem Wiślanym zostało wybrane przez organizatorów na bazę tegorocznego rajdu rowerowego. Grupa rowerzystów z Kozienic i szefostwo rajdu z Warszawy zawitała w Pensjonacie „BONI” dwa dni przed terminem rozpoczęcia i aktywnie zrobiła rozpoznanie rowerowych tras odwiedzając Elbląg oraz spędziła na wypożyczonym jachcie kilka godzin żeglując na Zalewie.
Pozostali uczestnicy dotarli do miejsca zakwaterowania w poniedziałek. Na rajd zjechały grupy z Kozienic, Gorzowa Wielkopolskiego , Torunia i Warszawy. Większość z nas już po raz szósty uczestniczy w tej edycji rajdów rowerowych . Koleżanki z Lublina mimo podjętych starań nie zdołały dołączyć do naszej grupy-pozdrawiamy! W ciągu dnia wita się z Tolkmickiem cała grupa rowerzystów, zajmujemy przydzielone pokoje a pani spisuje nasze dowody osobiste-to strefa przygraniczna. Na 18tą jest zapowiedziana obiadokolacja. Witamy się z napotkanymi znajomymi i całą grupą idziemy przez port około 800m do Fregaty przy plaży nad Zalewem, gdzie będziemy mieli w czasie imprezy podawane posiłki. Fregata to nowy, kryty strzechą pawilon.
Zapoznaliśmy się z mocnymi potrawami kucharza, potem Ewa omówiła program rajdu i planowane trasy , ustaliliśmy wspólnie sprawy organizacyjne, dostaliśmy gadżety rajdowe. Pogada dobra wiec część z nas przeniosła się pod parasol na plaży przed Fregatą. Wracamy dużą grupą na kwatery i okazuje się ,że jakieś hałasy w stołówce –zbieramy się prawie wszyscy, są rozmowy, jest dużo pysznych dodatków do powitalnych drinków i Staszka smalec. Staszek oczywiście profesjonalnie panuje nad porządkiem przy długim stole.
Dzień 2.
Budziki ustawiamy na 7:00, śniadanie mamy o godzinie 8:00, wyjazd na pierwszą trasę planowany jest o godz. 9:00. Jedziemy rowerami na śniadanie, skąd wracamy na miejsce wyjazdu pod Urząd Miasta i Gminy. Rowery przygotowane, każdy z nas zadbał o odpowiedni zapas wody i jakiś prowiant, zapakowaliśmy do sakw lub małych plecaków ciepłe i przeciwdeszczowe rzeczy. Po godzinie 9tej Wita nas przed urzędem wice burmistrz Tolkmicka, opowiada o regionie, otrzymujemy mapy i opis dziejów Tolkmicka. Burmistrz przedstawia przewodnika na dzisiejszy dzień jest nim sympatyczny pan działający tutaj w lokalnym stowarzyszeniu. Jest kilkanaście stopni i dość mocny wiatr.
Ruszamy w trasę skręcamy w ul. Morską, mijamy budynek dworca PKP . Wiele razy podczas kolejnych dni napotykamy tory kolejowe. To linia na szlaku Elbląg- Tolkmicko- Frombork – Braniewo. Linia ta jest jedną z najbardziej oryginalnych linii kolejowych w naszym kraju. Założycielami Kolei Nadzalewowej (niem. Haffuferbahn, w skrócie HUB), były władze prowincji wschodniopruskiej i prywatne kolejowe towarzystwo budowlane. Kolej uruchomiono w 1899 r. Jej trasa liczyła 48,3 km i pociągi pokonywały ją w ciągu 1 godziny i 35 minut. Pomiędzy Tolkmickiem a Fromborkiem pociąg jedzie tuż obok brzegu Zalewu Wiślanego – wręcz po plaży. Linia została zlikwidowana w 2006 roku. Następnie skręcamy w prawo na wały przeciwpowodziowe wyłożone betonowymi płytami, jedziemy w wietrze i w tysiącach podrywających się owadów. Docieramy po 4 km do pustej wietrznej plaży w miejscowości Kadyny. Jedziemy dalej przy stadninie do pełnej starych gustownych domów miejscowości. Zatrzymujemy się przy zespole pałacowym i folwarcznym w Kadynach z XVII–XX wieku która po latach zaniedbania nabył ostatnio nowy właściciel i widać rozmach prowadzonych prac. W miejscowości działała Stadnina Koni Kadyny która w 2009 została zlikwidowana. Zwiedzamy na kołach cały kompleks, po chwili jedziemy z powrotem przez uroczą miejscowość na teren dawnego ewangelickiego cmentarza, uporządkowanego, niedawno przez młodzież z Tolkmicka i pozostałości kościoła z 1917 roku, który rozebrano w 1958 roku.
Wracamy grupą i kręcimy ostro /wprowadzamy rowery pod duże wzniesienie, na którym jest zespół klasztorny franciszkanów zbudowany w latach od 1745. Po rozbiorach Polski tereny wokół Elbląga zostały włączone do Prus. Wtedy właśnie klasztor zaczął podupadać, a jego ostateczny koniec i zamknięcie nastąpiły w 1826 roku. W 1995roku ruinami kościoła zainteresowała się minister kultury. Zamysłem ministerstwa było stworzenie w odbudowanym obiekcie domu pracy twórczej dla ludzi kultury. Po odbudowie murów budowli i przygotowaniu stalowej konstrukcji pod nowy dach, brak środków wymusił przerwanie dalszych prac. Niedokończony budynek przekazany został kurii biskupiej w Olsztynie i potem Prowincji św. Franciszka. Zwiedzamy klasztor i odpoczywamy. Niedaleko jest wieża widokowa, gdzie idziemy/jedziemy żeby zobaczyć z niewielkiego drewnianego pomostu widok na zalew. Wracamy i pędzimy kilkaset metrów z górki do centrum Kadyn.
Wracamy ponownie koło stadniny i mijamy tory linii kolejowej i skręcamy w lewo i jedziemy wałem przeciwpowodziowym podskakując w jednostajnym rytmie po betonowych płytach. Jest Suchacz, mijamy resztki starej cegielni i dalej wzdłuż torów szutrem docieramy do Nadbrzeża. Jola ratuje się zgrabnie i z wdziękiem przed upadkiem a Zosia na foteliku opowiada sobie i mamie jakieś swoje przemyślenia. Skręcamy tu do nowo wyremontowanego portu jachtowego. Wieje niemiłosiernie, chowamy się we wiacie i regenerujemy siły.
Mamy za sobą 21 km, zbieramy się i jedziemy droga pod górę, wspinamy się jadąc/prowadząc rowery kilkaset metrów do trasy 503 i dalej jedziemy nowo wyremontowana drogą. Pedałujemy pod górki i zaliczamy fajne zjazdy, docieramy do miejscowości Łęcze –tutaj przed sklepem na ławeczkach posilamy się lodami, bananami, kanapkami i czekamy na tych, co mają wolniejsze tempo.
Łęcze – Wioska Wiatru i Podcieni słynie ze specyficznych zabudowań domów podcieniowych, wznoszone przez sprowadzanych na te tereny już od XIII wieku – Holendrów, Szwajcarów i Niemców. Domy te, których jeszcze kilka w Łęczu ocalało, do dziś sprawiają imponujące wrażenie. Przez ponad siedem stuleci mieszkańcy wsi zdążyli polubić wiatr znad Zalewu Wiślanego, który wznosząc się nad pagórkami, przynosi im rześkość i zapach morza. Jest 13ta wiec ruszamy dalej jedziemy na Pogódki i dalej czarną drogą do miejscowości Ogrodniki, gdzie zatrzymujemy się na skwerze z pomnikiem 700lecia wsi niedaleko sklepu. Z busa wysiada przypadkowo spotkany szef pensjonatu Boni i udziela nam rad dotyczących dalszej trasy. Po kilkunastu minutach całą grupą ruszamy dalej.
Idziemy dalej na Milejewo i asfaltem do Huty Żuławskiej tu czekamy na grupę potem skręcamy w prawo, pedałujemy na Rychnowy i Brzezinę. Jest ciepło, ale na długi rękaw. Z Brzeziny ruszamy do Podgrodzia, tutaj za kościołem pod wiatą przy stawiku czekamy na pozostałych rowerzystów. Pokonaliśmy 45 kilometrów jadąc pagórkowatym terenem. Czeka nas teraz, po kilku wzniesieniach, piękny trzykilometrowy zjazd, więc pędzimy na złamanie karku wypatrując tylko ekip drogowych. Ostrożne hamowanie i skręcamy w prawo na niedaleki punkt widokowy, mijamy rzędy krzewów agrestu na polach, widzimy panoramę Tolkmicka i Zalewu z zamglonym widokiem Krynicy Morskiej. Polnymi drogami jedziemy w dół kilkaset metrów do miasta skąd jedziemy przez miejscowość i dalej szutrem w dół do Grodziska Tolkmita. Grodzisko usytuowane jest na terenie obecnego Rezerwatu Przyrody „Dolina Stradanki” . Zbudowali go 650 lat przed naszą erą Bałtowie, nazywani przez Słowian Prusami. W najwyższym punkcie fortyfikacji ustanowili gród warowny otoczony wałami ziemnymi. Są do dziś widoczne, chociaż przyroda skrzętnie przykrywa wyniosłe budowle. Centralne grodzisko zajmuje obszar 340 x 110 metrów i tam posadowiony był otoczony wysokimi wałami gród Zostawiamy rowery i zwiedzamy zarośnięte lasem grodzisko. Wracamy do bazy o godzinie 16: 30 po przejechaniu 55 kilometrów. Wypoczywamy w pokojach i po przygotowaniu idziemy na obiadokolację do Fregaty. Pozostałe godziny to zwiedzanie portu i miejscowości oraz spotkania w grupach.
http://www.traseo.pl/trasa/rajd-energetykow-dzien-aa/code/Ij-BVOhG
Dzień 3
Dzień wygląda przyzwoicie, chociaż niemiłosiernie wieje mocny wiatr. Do grupy dołącza kolejny uczestnik – Kuba. Po śniadaniu ruszamy w dzisiejsza trasę. Z Tolkmicka udajemy się szlakiem czerwonym- rowerowym na północny wschód, wjeżdżamy do lasu. Po minięciu leśniczówki Nowy Wiek zostawiamy rowery przy ścieżce i idziemy kilkaset metrów w dół do zalewu. Święty Kamień to głaz narzutowy – pomnik przyrody nieożywionej, spoczywający w wodach Zalewu Wiślanego w niewielkiej odległości od brzegu. Jego obwód wynosi około 14 m. Najprawdopodobniej nazwa kamienia wywodzi się z czasów, kiedy – według legendy – pogańscy kapłani składali na nim (jak na ołtarzu) ofiary w intencji wypływających na połowy rybaków. Jedziemy dalej leśnymi drogami osłonięci lasem przed zimnymi podmuchami wiatru. Wyrywam w swoim tylnym kole źle ustawioną przerzutką dwie szprychy- cale szczęście, że mogę jechać dalej. Wiele razy podpychamy bicykle i pięknym lasem powoli jedziemy. Pojawiają się zabudowania stadniny w miejscowości Narusa. Narusa leży na obszarze Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej w strefie nadmorskiej. To tu następuje przenikanie klimatycznego oddziaływania Zalewu Wiślanego i morza wdzierającego się w głąb lądu. Okoliczne środowisko przyrodnicze charakteryzuje się niezwykłymi walorami krajobrazowymi oraz wysokim stopniem czystości powietrza. W miejscowości funkcjonuje Stadnina Koni Narusa, pielęgnująca staropolskie tradycje jeździeckie. Wieś znana jest z grzybowych lasów, ukwieconych ogrodów i potraw serwowanych przez lokalne gospodynie. Tutaj robimy przerwę i czekamy, jak zwykle na skrzyżowaniach dróg, na wszystkich. Dotarliśmy do drogi 504, którą pojedziemy grupkami do Fromborka, jest dość duży ruch samochodów. Frombork miasteczko, w którym mieszka około 2500 osób. Warowna katedra kapituły warmińskiej we Fromborku stoi na wzgórzu nad brzegiem Zalewu Wiślanego między rzekami: Buda i Narusa. Obiekt jest w literaturze zaliczany do zamków z kilku powodów. Przede wszystkim posiada rozbudowany system obronny, mocniejszy niż niejeden zamek oraz ze względu na wzmianki w dokumentach z XIII wieku określające katedrę, jako Castrem, czyli właśnie zamek. Najważniejszy budynek warowni to oczywiście katedra, klejnot architektury gotyckiej, jedna największych i najpiękniejszych budowli sakralnych w północno-wschodniej Europie.
Jedziemy na Wzgórze Katedralne, parkujemy pojazdy i ubieramy ciepłe rzeczy. Jest wietrznie i dość chłodno a po wysiłku czeka nas godzina czekania na wejście do katedry. Przewodnik opowiada nam dzieje i historię Fromborka, stoimy pod starym dębem na dziedzińcu. Pełno wycieczek, dużo gwaru i drewnianych mieczy w rękach chłopców. Zwiedzamy katedrę, oglądamy grób Kopernika, słuchamy koncertu organowego. Zwiedzamy pozostałe obiekty wg uznania, podziwiamy widoki i panoramę Fromborka z wieży. Następnie jedziemy w dół, zwiedzamy z roweru miasteczko i port. Zbieramy pieczątki i piszemy pocztówki. Idziemy do smażalni Złota Ryba, gdzie grzejemy się gorącą herbatą i czekamy na obiad – jest podany po chwili sandacz z frytkami. Naładowani energią zbieramy się do dalszej jazdy. Po ustaleniu kierunku wyjazdu z miasta jedziemy porozrywanym wężykiem.
http://www.traseo.pl/trasa/rajd-energetykow-dzien-2/code/jVh6XG6X
W Kadynach żegnają nas Sławka i Stefan-mają inny plan dnia. Tutaj skręcamy i płytami na wale jedziemy na Suchacz. Tutaj przystajemy przy sklepie kupujemy banany , napoje i inne niezbędne przegryzki. Kolejne kilometry to znany podjazd i piękna, chociaż z męczącymi nas samochodami , droga na Elbląg. Pędzimy z górki dobrym tempem, pomaga nam wiatr. Skręcamy w prawo na Nowakowo i jedziemy przez obrotowy most pontonowy na rzece Elbląg. Na rozwidleniu dróg w Nowakowie czekamy na naszego dzisiejszego przewodnika nauczyciela pana Mundka Łabieniec. Paweł umówił z nim miejsce naszego spotkania. W Marzęcinie dołączy do nas grupa rowerzystów ze Szkoły Podstawowej z miejscowego Stowarzyszenia Rowerowego pojadą z nami do Kątów Rybackich.
Jedziemy szosą po wale wzdłuż Nogatu, zatrzymujemy się przy wrotach przeciwpowodziowych na Kanale Jagiellońskim– jest to najstarszy na ziemiach polskich kanał żeglugowy, łączący rzekę Elbląg z Nogatem, wybudowany w roku 1483 o długości 5,7 kilometra. Kanał jest najkrótszą wodną drogą śródlądową łączącą Elbląg z Gdańskiem. Pan Mundek opowiada nam ciekawostki tych terenów, widać ze jest pasjonatem i zna wiele szczegółów dotyczących tego regionu. Pogoda zmienna, świeci słońce i co jakiś czas kropi. Nadciągają czarne niskie chmury – powoli peleton kolarzy rozciąga się, jest płasko ale wieje przeciwny wiatr. Zatrzymujemy się na chwilę w Kępkach przy starym zniszczonym cmentarzu. Pokonujemy most na Nogacie. Początkowo miał to być most tymczasowy, zbudowany na czas modernizacji drogi krajowej . Most tak zbudowany ogranicza walory żeglugowe rzeki Nogat. Jest bowiem mostem o niższym prześwicie od już funkcjonujących mostów na Nogacie. Rzeka Nogat jest bowiem bardzo czuła na tzw. cofkę, czyli wody pchane północno-wschodnim wiatrem z Zalewu Wiślanego.
Jedziemy przez Stobno, Nowinki, Kiełpiny Małe i docieramy do Marzęcina gdzie czeka na nas z grupa dzieciaków na rowerach z którymi pojedziemy dalej. W sklepie zaopatrujemy si e w bułki, chleb i kiełbaski na ognisko. Przejechaliśmy 43 kilometry. Zatrzymujemy się przy ceglanej budowli obok zabudowaniach gospodarczych. Od 1942 roku spory fragment dawnego zalewu wiślanego został osuszony i wrota przeciwsztormowe znajdują się obecnie na suchym lądzie. Niegdyś same się zamykały w czasie sztormów, uniemożliwiając wodzie z północy wtargnięcie do sieci melioracyjnej. Na ścianie ruiny znajduje się tablica z datą 1884 i nazwiskami osób sprawujących nad nią nadzór. Zaczyna kropić wiec wszyscy zakładamy deszczówki i skręcamy w prawo i nieprzyjemnym brukiem wzdłuż Kanału Panieńskiego jedziemy do stacji pomp w Osłonce.
Powierzchnia Żuław Wiślanych wynosi obecnie ok. 170 tys. ha. Z tego prawie 47 tys. ha to obszary depresyjne, sięgające do 1,8 m p.p.m. Na terenie delty Wisły tylko ok. 30% gruntów odwadniana jest w sposób naturalny, reszta to poldery, czyli obszary bezodpływowe, które wymagają sztucznego usuwania nadmiaru wody.
W marcu 1945 r. pompownie Chłodniewo i Osłonka zostały uszkodzone przez wycofujące się wojska niemieckie, na skutek czego ogromne obszary, aż po Tczew i Malbork, na kilka lat zostały zalane wodą. Całkowite osuszanie polderów miedzy Wisłą i Nogatem trwało do połowy lat 50. XX w. Warto dodać, że na każdej stacji znajdują się po trzy zespoły pompowe, które łącznie w ciągu sekundy mogą przepompować ok. 21 tys. litrów wody! Zwiedzamy pompownię i słuchamy opowiadań pana Mundka i operatora pompowni. Wracamy brukiem, okazuje się ze Wojtek złapał gumę [pinezka!]i zostaje z Lucyną wymieniać dętkę- dogonią nas. Jedziemy –miejscem postoju jest nowa przystań żeglarska w Osłonce. Spotykamy tu młodych rowerzystów którzy ominęli stację pomp, jest ognisko na którym pieczemy kupione kiełbaski które z musztardą smakowały wybornie. Wyruszamy po odpoczynku , jedziemy na Stobno i Tujsk. W Tujsku zabytkowym obiektem był zbudowany po 1936 roku most zwodzony na Tudze. Obiekt wzorowany na projektach mostów zwodzonych w Rybinie i Sztutowie jest obecnie zamknięty dla żeglugi. Zastosowano w nim wówczas nowy system zwodzenia: ramę nośną z przeciwwagą i liny służące do podnoszenia przęsła klapowego. Cała konstrukcja zwodzenia nieczynna i mocno skorodowana. Miejscowość Tujsk jest niezwykle urocza, której zabudowę tworzą wciąż istniejące, gęsto rozlokowane, drewniane, zabytkowe domy.
Czekamy, aż dotrą wszyscy rowerzyści i kręcimy dalsze kilometry, jedziemy przez zwodzony most w Rybinie. Rybina, leżąca u zbiegu Szkarpawy i Wisły Królewieckiej, jest ważnym żuławskim węzłem wodnym. W latach 30. XX wieku zbudowano tu dwa mosty zwodzone na drodze z Nowego Dworu Gdańskiego do Stegny oraz most obrotowy na trasie żuławskiej kolejki wąskotorowej. Oba mosty drogowe są posadowione na drewnianych palach wbitych w dno rzeki, na których wsparto po cztery przęsła betonowe. Ostatnie przęsła – ruchome – mają konstrukcję stalową, kratownicową, nitowaną. Pierwotnie przęsła ruchome podnoszone były ręcznie, z czasem uzupełniono go o napęd mechanicznych za pomocą silników elektrycznych. Most kolejowy składa się z trzech przęseł. Pierwsze z nich ma konstrukcję stalową, zwodzoną. Drugie przęsło jest właściwym mostem obrotowym zbudowanym z nitowanych dźwigarów blachownicowych opartych na pionowym filarze, stanowiącym oś obrotu. Zarówno podnoszenie małego przęsła, jak i obrót głównego wykonywane są ręcznie za pomocą systemu kół zębatych i przekładni.
Szybko zmierzamy do Sztutowa- tu grupa się dzieli-część z nas jedzie zwiedzać dawny obóz- muzeum Stutthof, który status „państwowego obozu koncentracyjnego” uzyskał dnia 7 stycznia 1942 r., faktycznie założony został w chwili wybuchu II wojny światowej. Pozostali jadą do Krynicy Morskiej, gdzie etapami po 8 osób będziemy przerzuceni łodzią przez zalew do Tolkmicka. Dlatego nie zależy nam na dotarciu cała grupą w jednym czasie do Krynicy. Jedziemy wie c przez Katy rybackie, Skowronki i docieramy do portu w Krynicy. Widzimy w oddali na kilka statków żeglugi. Okazuje się. że nasz to ten mały niebieski stateczek z Morskiego Instytutu Rybackiego. Jednostka wybudowana w 1985 roku. Łódź motorowa typu CONRAD 900. Łódź ma wymiary 9,10 m x 3,00 m, może być wykorzystana do transportu osób i innych zadań. Jest sprawdzoną łodzią ratowniczą, bardzo dobrze radzi sobie w ciężkich warunkach, przy dużej fali. Łodzią przypłynęła Ewa z Zosią na zwiedzanie rowerem Krynicy, wrócą trzecim kursem. Zostajemy przerzuceni przez Zalew w trzech rzutach po osiem rowerów. Rejs do Tolkmicka trwa pół godziny. Jeden nawrót łodzi to około 70 minut.
Ciepły prysznic na zmęczone i zmarznięte ciało dobrze nam robi , idziemy potem na 19tą na obiadokolacje. Powoli docierają uczestnicy ostatniego nawrotu łodzi. Ta grupa miała okazje objechać Krynicę i dokładniej poznać nowo zbudowany port z mariną i ogromny plac, który kiedyś był pełen kramów i barów. Przejechaliśmy dzisiaj 85 kilometrów i pokonaliśmy łodzią około 8 km. Wieczorne rozmowy w pokojach trwały dzisiaj krócej, chociaż czasami dyskusje były mocne!
http://www.traseo.pl/trasa/rajd-energetykow-dzien-3/code/VhhgjXIE
Dzień 5.
Plan dnia ustalony w głosowaniu wczoraj to Braniewo. Upadł po przemyśleniach potencjalnych uczestników wyjazd i zwiedzanie zamku w Malborku. Wyjazd tradycyjnie o 9tej spod pensjonatu Boni. Ponowne głosowanie i grupa wybrała ostry podjazd szosą [drugi wariant to łagodniejsza, ale piaszczysta, znana nam już trasa]. Wspinamy się wiec rozciągniętą stawką –podjazd ma ponad 3,5 km i różnicę poziomów 114 metrów. Dostaliśmy trochę w kość.
W Podgrodziu zatrzymujemy si ę na przy sklepie skąd po chwili wspinamy się na kolejne wzniesienie i jedziemy pofałdowaną drogą do Fromborka, cały czas powoli teren się obniża. Meldujemy się pod wieżą wodną po przejechaniu 22 km. Robimy postój kawowo-ciastkowy, trzeba też kupić magnesy na lodówkę i pamiątki dla rodziny.
Podziwiamy tez widoki z wieży wodnej. Do Braniewa mamy 10 kilometrów dosyć ruchliwą drogą. Grupkami docieramy do centrum i zsiadamy z rowerów w parku przy siłowni parkowej.
Umawiamy się na czas wolny na zwiedzanie miasta. Ja z Jasiem jadę odwiedzić dawne koszary w których spędziłem 1,5 roku bardzo dawno temu. Był tu batalion rozpoznania radioelektronicznego- podsłuchiwałem obecnych sojuszników!!! Obecnie jest tu szkoła podstawowa, stadniny koni która była naprzeciwko koszar już dawno niema. Zwiedzamy odbudowaną bazylikę i inne ciekawe miejsca.
W pobliżu kościoła rozstawiła swój sprzęt Straż Graniczna, zapoznajemy się ze stosowaną techniką i słuchamy opowiadań o sprzęcie. Jest 13 i godzina zbiórki wiec szykujemy się do drogi powrotnej. Miał być relaksujący dzień a okazuje się, że mamy do pokonania sporo drogi. Szukamy wylotu z miasta-jedziemy w kierunku Nowej Pasłęki. Docieramy tam w dobrej rowerowej pogodzie-słonecznie, ale dość chłodno. Zatrzymujemy się przed rzeką Pasłęka. Za mostem jest przystań żeglarska i Dom Rybaka przy którym zatrzymujemy się na kawę i inne napoje. Kilkoro z nas zamawia gorące potrawy w Karczmie. Z hukiem sunie z zalewu pod karczmę poduszkowiec straży granicznej.
Jedziemy teraz wałem przeciwpowodziowym wzdłuż Zalewu po betonowych płytach, mijamy Różaniec, w oddali widzimy wieże katedry we Fromborku. Czekamy na skrzyżowaniu na rajdowców i jedziemy szosą do Fromborka. We Fromborku jesteśmy o15.30 wiec bez zatrzymywania się jedziemy dalej. Czeka nas teraz wolny, ale podjazd do miejscowości Podgrodzie .
Docieramy do bazy zmęczeni , przejechaliśmy 80 kilometrów. Dzisiaj zakończenie rajdu idziemy więc sportowo wystrojeni do Fregaty. Witają nas organizatorzy i Burmistrz Tolkmicka pan Józef Zamojcin. Burmistrz żegna nas, chwali swój region i zaprasza z rodzinami na wypoczynek. Ewa dziękuje za dobrą atmosferę i udane nasze spotkanie, dopytuje o uwagi i sugestie dotyczące następnych rajdów. Podano na stoły potrawy, na powietrzu przed lokalem pieką się na grillu karkówki, kiełbaski i kaszanka, są surówki, napoje i dobry humor.. ..Żegnamy się z wyjeżdżającymi już dzisiaj , uściski i całusy i trochę szkoda , że już koniec naszych rowerowych eskapad.
http://www.traseo.pl/trasa/rajd-energetykow-dzien-4/code/BMgVIVdj
Dzień 6.
Pobudka i powoli zaczynamy się pakować. Idziemy na śniadanie, przyjechał Włodek wiec powitania i wspomnienia rajdowe. Są tez plany przyszłorocznego rajdu-bazą może być Stronie Śląskie w Sudetach. Żegnamy się i obiecujemy sobie spotkanie za rok na kolejnym rajdzie. Kupujemy w portowym sklepie świeże ryby do domu. Obserwujemy w porcie jachty kabinowe przygotowujące się do regat MASFROST CUP oraz dzieci które uczestniczą w regatach dziecięcych w klasie Optimist. Pakujemy rowery i z żalem opuszczamy Tolkmicko. Tworzymy od 6 lat grupę aktywnych rowerzystów. Trzon grupy jest w 90% niezmienny-już dzisiaj wiem kogo spotkam na rajdzie za rok. To jest cenne i warto tą tradycję pielęgnować. Dziękujemy Ewie i Włodkowi za organizowanie naszych wspólnych spotkań. Ewie i Zosi dziękujemy za przejechane razem z nami kilometry. Pozdrawiamy Marka w jego wyprawie rowerowej do Hiszpanii, pozdrawiamy koleżanki z Lublina i pozostałych rowerzystów z poprzednich rajdów, którym plany nie pozwoliły się z nami spotkać. Dziękuję wszystkim za towarzystwo i dobry nastrój. Na pewno działy się sytuacje i zdarzenia, których nie zanotowałem-sorry. Pozdrawiam wszystkich!
Zdjęcia Joli, Dawida i moje. Trasy i mapy przejazdów udostępnił Dawid.
Gorzów Wielkopolski: Joasia, Dawid, Krystyna, Krzysztof, Marek
Kozienice: Zosia, Grażyna, Piotr, Lucyna, Wojtek, Grażyna, Heniek, Kuba, Staszek, Marian, Sławka, Stefan, Marek, Michał
Warszawa: Jola, Paweł, Ewa, Zosia
Toruń: Jasiu, Zbyszek, Heniek
Organizator: SZYMERSKI TRAVEL spisał Heniek
Wróć do spisu poprzednich wycieczek
0